Dla wielu zapowiadana gospodarcza odwilż to prawdziwy dar wybawienia. Bo chociaż lęk przed chorobą wciąż pozostaje, widmo kryzysu nie blednie, to jednak osłabnąć może trzecia zmora, która panuje w wielu domach – napięcie związane z długotrwałym zamknięciem z własną rodziną. Jeśli jednak utkniemy w domach na kolejny miesiąc lub dwa, ważna stanie się umiejętność obniżania tego napięcia.
Studenci, którzy po latach nieobecności ściągnęli na czas kwarantanny do rodzinnych domów w poszukiwaniu oszczędności, pracoholicy, którym drogi ucieczki w pracę zostały odcięte do domowych gabinetów, niedograne małżeństwa, kiepsko komunikujące się rodziny, przechodzące kryzys pary – oto ci, którym koronawirus zwalił na głowę jedno extra nieszczęście: konieczność siedzenia w zamkniętej przestrzeni z ludźmi, wywołującymi w nich mnóstwo trudnych emocji. Jak żyć? Oto kilka propozycji…
- oczywiście na początek warto spróbować po prostu pogadać; jeśli zaraz nie uda się przegadać wszystkich dotychczasowych problemów i przyczyn kryzysów (chociaż w takiej ekstremalnej sytuacji jak obecna cud może się zdarzyć), to może chociaż możliwe jest wynegocjowanie zasad przetrwania wspólnie tego trudnego czasu, określenie reguł, które pozwolą wszystkim na w miarę normalne realizowanie swoich potrzeb w domowej przestrzeni bez permanentnej kolizji z potrzebami innych;
- jeśli jednak konstruktywna komunikacja na tym etapie już nie jest możliwa, warto zachować… izolację w izolacji, a więc spróbować pozostawać tyle we wspólnej przestrzeni i w kontakcie, ile tego było przed wybuchem epidemii, na ile oczywiście jest to fizycznie możliwe w aktualnych warunkach;
- utrzymywanie dużej kontaktów zewnętrznych w formie rozmów telefonicznych i przy wykorzystaniu komunikatorów z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi z pracy będzie pomagało w upuszczaniu emocji, przekierowywaniu uwagi z domowych problemów i nabieraniu innej, świeżej perspektywy (zobacz też 9 rad na czas kwarantanny)
- o ile to możliwe warto próbować udrażniać komunikację, mówiąc zarówno o dobrych rzeczach, które się dzieją w domu, jak i nazywając trudności i swoje napięcie; zawsze to lepiej, gdy od czasu do czasu popada drobny deszcz, niż nagle rąbnie wielka ulewa; niemniej jednak dobra, rozładowująca kłótnia, bez zachowań agresywnych i prowadząca do większego zbliżenia i zrozumienia, też bywa potrzebna.
Gdy jednak sytuacja robi się zbyt trudna, gdy pojawia się agresja i przemoc, albo gdy agresja i przemoc były obecne już dawno, a aktualna sytuacja izolacji pogłębia tylko cierpienie i odbiera resztki okazji do ucieczki – warto sięgnąć po pomoc. Psycholodzy wciąż pracują. Tak dziwna, niewygodna, pełna napięć i lęku sytuacja też może być dobrym początkiem do zmian w życiu.