Zgłosił się kiedyś do mnie coach i trener, pracujący dla dużej firmy szkoleniowej. Zaczął od tego, że priorytetem są dla niego poranne treningi, to jedyny czas na rozładowanie permanentnego napięcia i złości, chociaż jest po nich tak wyczerpany, że przez parę godzin nie ma energii do pracy z grupą lub klientem, aczkolwiek to nie szkodzi, bo jest tak dobrze wyszkolony, że nikt się nie orientuje. Poza tym prosi ludzi, żeby nie mówili do niego w czasie przerw, bo potrzebuje odpocząć, a przy obiedzie nie życzy sobie odpowiadać na pytania, bo męczy go ich powtarzalność i nie ma ochoty ani siły wchodzić w dodatkowy kontakt. Określił się jako asertywny profesjonalista. Pomyślałem wtedy, że chyba raczej zamrożony profesjonalista.
1.
I to jest właśnie stan, do którego prowadzi wypalenie zawodowe. Ale to tylko stacja przesiadkowa. Wcześniej są takie objawy jak:
-> długotrwałe intensywne przeciążenie pracą, które objawia się zarówno fizycznym zmęczeniem, jak i ciągłym myśleniem o pracy, które to myślenie nie przynosi rozwiązań problemów i ulgi, ale ma charakter przymusu, jest formą dręczenia samego siebie i pogłębia stan frustracji, niechęci i przemęczenia;
-> potem często w naturalny sposób, jak to przy frustracji bywa, pojawia się złość, narastając od irytacji na drobne rzeczy i pojedyncze zachowania ludzi w pracy, przez wybuchy wściekłości aż po stan nieustannego napięcia, naprzemiennie wyrażanego w okresach kumulowania i wyrzucania wściekłości, często na osoby spoza pracy, których bliskość zapewnia bezpieczną możliwość odreagowania;
-> dla tych, którzy jednak złości przeżywać nie lubią i nie umieją jest opcja zastępcza – zamiana złości w strach, wstyd, poczucie winy i przekonanie, że ta praca jest krzywdząca, organizacja okrutna a przełożeni, współpracownicy i klienci bezwzględnie nadużywający i bezkarnie przekraczający granice;
-> żeby sytuacja ta była długotrwała towarzyszyć temu muszą oczywiście przekonania betonujące, uniemożliwiające jakikolwiek ruch w kierunku zmiany, dotyczące na przykład tego, że gdzie indziej będzie trudno znaleźć pracę, może tutaj jest kiepsko ale dobrze płacą, w tle są oczywiście mocniejsze zdania o własnej kompetencji i zdolności radzenia sobie w świecie, który wszak z natury okrutny jest;
-> i wtedy właśnie pojawia się stan zamrożenia, bo przecież nie da się permanentnie bać albo złościć – na dłuższą metę przeżywanie nieustająco tych emocji prowadzi do szaleństwa, więc jedynym dostępnym sposobem, aby pozostać w tym miejscu i nie oszaleć jest odciąć w sobie odczuwanie tych emocji, zamrozić swój strach i gniew, odciąć się od miejsc wewnątrz siebie, gdzie się je odczuwa, skoro odcięcie się od ich zewnętrznych źródeł nie wchodzi w grę;
-> i potem jest już tylko gorzej, bo odcięcie się od odczuwania trudnych i nieprzyjemnych emocji skutkuje również tym, że przestajemy czuć także te przyjemne i wspierające emocje; zamrażamy całe swoje emocjonalne wnętrze, co oczywiście ma swoje skutki nie tylko w obszarze pracy, ale całego życia; przestajemy doświadczać życia nasyconego emocjonalnie, a zaczynamy przeżywać świat w sposób zimny, zdystansowany, często sami reagując na niego w okrutny sposób; i im dłużej ten stan zamrożenia trwa, tym trwalszym rozwiązaniem się staje.
2.
Przyzwyczailiśmy się myśleć, że wypalenie zawodowe dotyczy niskoopłacanych zawodów, w czasie wykonywania których doświadcza się głównie stresu. I że wypalenie to balansowanie między złością a stanami obniżonej energii czyli przeskakiwanie między atakiem a ucieczką. Czy więc można być doskonale opłacanym profesjonalistą w modnej branży i jeszcze do tego mającym pasje sportowe a równocześnie tkwić głęboko w stanie wypalenia zawodowego? Można. Bez problemu. Wystarczy poczekać aż nasze wypalenie ze stanu rozhuśtania emocjonalnego przejdzie przez proces adaptacji i odnajdzie się w nowej, działającej formie pod tytułem: nienawidzę mojej pracy, ale doskonale to kontroluję.
Podwójny dramat tej sytuacji, a zarazem jej paradoks, polega na tym, że wypalenie najczęściej dotyka osób pracujących w zawodach, które opierają się na kontakcie z ludźmi i w których odczuwanie emocji w kontakcie z drugim człowiekiem jest jednym z mniej lub bardziej ważnych narzędzi do dobrego wykonywania tej pracy. Tym samym zatem nie da się być zamrożonym profesjonalistą, bo nie da się dobrze pracować w kontakcie, nie czując tego kontaktu.
Każda praca, która polega na kontakcie z ludźmi prowadzi do naturalnego wyczerpania naszych zasobów, dzięki którym pomagamy innym. Im więcej tych kontaktów, im bardziej angażują one nas emocjonalnie – tym szybkość wyczerpywania zasobów jest większa. I teraz wiele zależy od dwóch rzeczy: ile tych zasobów bazowo mamy i w jaki sposób trybem życia spowalniamy ich wyczerpywanie się oraz sprzyjamy ich regeneracji. Ale różne są też strategie radzenia sobie w sytuacji, gdy owe zasoby wyczerpią się w sposób krytyczny.
Jedni przyjmą strategię wycofania się – będą zanikać, odgradzać się, osłabiać relacje z otoczeniem, przeżywać lęk i smutek, coraz silniej doświadczać swojego braku energii w coraz bardziej bolesny sposób. Inni, chociaż oczywiście strategie te mogą się przeplatać, będą walczyć, atakować przy użyciu coraz większych fal gniewu i złości i coraz słabiej kontrolować agresywne impulsy. U niektórych te stany mogą przerodzić się w chorobę, w przypadku innych do przesilenia doprowadzi reakcja otoczenia.
Ale są też tacy, którzy się do swojego stanu zaadoptują. Odepchną od siebie swoje impulsy ataku lub ucieczki, zamrożą się, żeby wytrwać. Może uciekną, gdzieś gdzie będą mogli kompulsywnie obniżać swoje napięcie – sport, używki, przesunięcie złości. Ale żeby ocalić swoją karierę, szczególnie jeśli jest ona prestiżowa i dochodowa a ten rodzaj strategii dotyczy tych właśnie zawodów, nauczą się kontrolować swój obniżony poziom zasobów do pracy z ludźmi. A cena? Ceną jest jakość tych relacji. Żeby przetrwać na niskim poziomie zasobów, trzeba te relacje ograniczyć do minimum, spłycić, uciekać przed nimi tam gdzie się da. Na przykład zabraniając uczestnikom szkoleń odzywania się do siebie w przerwach, unikając ich, pracując z nimi bez kontaktu. No ale jak przy tym pozostać asertywnym profesjonalistą, jak zachować dobre mniemanie o swoich kompetencjach? To bardzo proste: należy zdeprecjonować swoich klientów, uznać, że są za młodzi, żeby rozumieć co robię, za głupi, nie wystarczająco rozwinięci, żeby warto było im poświęcać cenny czas i uwagę asertywnego profesjonalisty.
Ci którzy zaadoptowali się do swojego wypalenia zawodowego, potrafią przetrwać lata w stanie zamrożenia. To nic, że od czasu do czasu ktoś ich nazwie cynikami, nieżyczliwymi ludźmi bez kontaktu, że czasami zdarzy im się być złośliwymi, że ze swoim otoczeniem będą budować głównie dystans. To jest cena przetrwania. Bez satysfakcji, bez rozwoju, z utajonym ale obecnym poczuciem, że to wszystko jest jednak nieprzyjemne chociaż znośne.
3.
Podsumujmy ten kawałek. Twórca pojęcia wypalenie zawodowe, Herbert J. Freudenberger, zdefiniował je w 1974 w taki sposób:
„Wypalenie to wyczerpanie układu nerwowego poprzez nadmierne wykorzystanie energii, siły lub zasobów. W tym stanie człowiek wypala się z jakichkolwiek powodów, i przestaje realizować zamiary i cele.”
Wypalenie zawodowe może przebiegać etapami:
- przeciążenie
- przewlekły stres
- permanentne napięcie i przypadkowe odreagowywanie
- poczucie braku wpływu i kontroli
- brak nadziei
- odcięcie
- stupor
- zamrożenie w niezmieniającej się sytuacji
- depersonalizacja
Trzy podstawowe skutki wypalenia zawodowego to:
-> wyczerpanie emocjonalne to jak wyczerpanie fizyczne, tyle tylko, że w tym przypadku przemęczony jest nasz układ nerwowy, a objawami tego doświadczenia są problemy z koncentracją, obniżona zdolność do skupienia uwagi, kłopoty z zapamiętywaniem nowych informacji, nadwrażliwość na bodźce i nieadekwatne na nie reagowanie, uczucie poirytowanie, zmęczenia fizycznego, niska motywacja do działania;
-> depersonalizacja to inaczej odrealnienie, kłopot z prawidłowym odczuwaniem siebie na poziomie ciała, jak i nadawania znaczenia tym odczuciom, a więc na poziomie emocjonalnym; to rodzaj odrywania się od samego siebie, ciało i świat dookoła pozostają wtedy w dystansie, oddzieleniu, towarzyszyć temu może zautomatyzowanie reakcji, działanie bez czucia
-> obniżenie poczucia kompetencji łączy się nie tylko z poważnym dyskomfortem i stresem, związanym z rzeczami, które w naszym poczuciu nas przerastają, ale również z lękiem przed błędem, ze strachem oraz poczuciem winy i wstydu, że „ktoś nas nakryje i wszyscy się dowiedzą”, a tym samym z napięciem, związanym z oczekiwaniem na katastrofę… uff, dużo tego;
Jak wiele procesów psychologicznych, wypalenie zawodowe ma charakter narastający, często utajony, bez wyraźnych punktów krytycznych, które pozwoliłyby świadomie nazwać to, co się dzieje i w porę zareagować (można by w tym miejscu użyć bardzo adekwatnej metafory z gotowaniem żaby, która jest zmiennocieplna więc jeśli włożyć ją do chłodnej wody i powoli podgrzewać, to żaba ponoć tego nie zauważy i skończy tragicznie, ale nie użyję tej metafory, ponieważ po pierwsze jest drastyczna, a po drugie mimo jej popularności przy opisywaniu takiej dynamiki procesów psychologicznych, nie znam żadnego psychologa, który by osobiście sprawdził, czy to rzeczywiście tak działa z żabami). Niemniej jednak można wyłapać pewne sygnały, rozumiejąc ich znaczenie i zwracając na nie uwagę. Oto one:
- przerywany, nieregenerujący sen, kłopoty z zasypianiem lub budzeniem się, niepokojące sny
- zmiana nawyków żywieniowych, jedzenie zbyt mało lub zbyt dużo, zaciśnięty żołądek lub łagodzenie napięcia jedzeniem, zmiana wagi
- myśli o pracy: natrętne, przymusowe, nieustające, rodzące nieprzyjemne emocje, budujące napięcie, stanowiące nigdy się nie kończący strumień albo potok, zawierający przeszłość i przyszłość, zadania, problemy, odtworzenia zakończonych sytuacji
- nastrój przed pracą i w pracy i po
- myśli fantazje o pracy, o współpracownikach, klientach, swoim miejscu zawodowym
- zdolność odpoczywania i regeneracji
- odreagowywanie napięcia na bliskich relacjach
- realne działanie i emocje w kontakcie z klientami i współpracownikami
- pogarszanie się osobistych bliskich relacji
- nadużywanie substancji lub zachowań rozładowujących napięcie i odwracających uwagę
- przemoc
- niewystarczające, wyczerpujące się zasoby, malejąca energia, pogarszający się stan psychofizyczny, niknące zdolności mobilizacji
- infekcje, choroby, bóle i inne oznaki gorszego funkcjonowania ciała.
To co powinno być szczególnym sygnałem alarmowym to zmiana na gorsze w tych obszarach. Te sygnały alarmowe mogą pochodzić zarówno z samoobserwacji siebie na poziomie samopoczucia, rekacji ciała i obserwacji myśli, bądź też być wynikiem niezależnych pomiarów, jak na przykład zmiana wagi czy wyniki diagnoz medycznych, ale także pochodzić w formie informacji zwrotnych od innych ludzi, wyrażających zaniepokojenie bądź zmartwienie naszym stylem życia, zachowaniami i zmianami, których nasi bliscy również doświadczają, gdy przechodzimy przez kryzys, a wręcz można by powiedzieć, że im mniej jesteśmy świadomi tego kryzysu, tym mocniej odczuwają go nasi bliscy w kontakcie z nami.
4.
Przyczyny wypalenia zawodowego zasadzają się w trzech sferach: indywidualnej konstrukcji psychologicznej, systemu organizacyjnego, w którym pracujemy oraz szeroko pojętej kulturze, do której przynależymy i w której pracujemy. Siła wpływu tych czynników układa się właśnie w tej kolejności: największe znaczenie mają nasze osobiste predyspozycje, potem warunki organizacji, w której jesteśmy, a na końcu uwarunkowania kulturowe.
Zacznijmy od końca. To, co sprzyja wypalaniu się zawodowemu w kulturze to powiązanie obciążających i zachęcających do nadmiernego poświęcania się przekonań i stereotypów z rolami społecznymi i zawodowymi. Najbardziej chyba jaskrawe przykłady to zdania:
- kobieta powinna być opiekuńcza
- mężczyźni nie rozmawiają o emocjach
- zawód lekarza/górnika/opiekuna/wstaw_dowolny_zawód jest pełen poświęceń
- nauczyciele/pielęgniarki/wychowawcy/wstaw_dowolny_zawód powinni pracować z pasją!
Takich zdań, które każdy z nas łatwo może przywołać na temat rozmaitych ról społecznych i zawodowych oraz zasad przypisanych stereotypowo do płci, każdy z nas może z pewnością przywołać bez liku sam. Funkcjonują one w kulturowym tle i są niemal bezgłośnie przekazywane z pokolenia na pokolenie, a ich realny skutek jest taki, że oczekujemy, od ludzi, którzy pełnią określoną funkcję zachowania zgodnego z tymi niepisanymi założeniami i – co znacznie gorsze – pełniąc te funkcje sami siebie oceniamy i dopasowujemy do tych społecznych oczekiwań. Tym samym wypaleniu zawodowemu sprzyjają wszystkie te stereotypy i przekonania, które nagradzają emocjonalnie za poświęcanie się, gloryfikują trud, premiują przekraczanie granic osobistych w zaangażowaniu w pracę, sprzyjają rywalizacji, budują poczucie działania w misji i dla wyższych celów. Jednym słowem: zamieniają pracę w coś wielkiego, czemu trzeba sprostać na miarę heroicznego czynu.
Oczywiście na poziomie organizacyjnym podobne przekonania mogą funkcjonować lokalnie, w ramach pojedynczych struktur czyli kulturze organizacyjnej. Wówczas ich siła oddziaływania jest znacznie potężniejsza i znacznie mocniej wikła podlegające im osoby. Na poziomie organizacyjnym wypaleniu zawodowemu sprzyja niejasny zakres odpowiedzialności, nieprecyzyjna struktura decyzyjna, zagmatwana i nieoczywista sieć komunikacyjna, niejasny zakres zadań. Wszędzie tam, gdzie system organizacyjny jest niedodefiniowany, niejasny i nieprecyzjny – pojawiają się obszary potencjalnie sprzyjające wypaleniu zawodowemu. Szczególną kategorię w znaczeniu negatywnym pełni w systemie organizacyjnym jakiekolwiek przyzwolenie na przemoc, przeważnie oczywiście przyzwolenie niepisane, wręcz nienazwane, często stanowiące tabu w organizacji lub wytłumaczony racjonalnie sposób radzenia sobie. Obok tego są też elementy, wynikające z charakteru działania organizacji, jak na przykład brak możliwości realizowania celu, a tym samym brak możliwości osiągnięcia satysfakcji. Gdyby chcieć dokonać jednej dużej generalizacji, to można by powiedzieć, że system organizacyjny sprzyja wypaleniu wszędzie tam, gdzie sprzyja nierówności w dawaniu i braniu, a więc tworzy zachęty do tego, aby więcej dawać z siebie w pracy niż jest to formalnie określone i więcej niż wysiłek ten jest w postaci wynagrodzenia finansowego. Natomiast rodzaj zadań, przy których wykonywaniu istnieje największe ryzyko wypalenia zawodowego to praca związana z kontaktem z ludźmi i z braniem odpowiedzialności za działania innych. Jeśli zastanawiasz się, czy system organizacyjny, w którym pracujesz sprzyja wypaleniu zawodowemu, możesz to sprawdzić na warsztacie zdrowych organizacji.
Trzeci poziom czynników sprzyjających to indywidualne predyspozycje, w szczególności do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych, pozwalania na przekraczanie swoich granic, przeciążania się, skłonność do funkcjonowania i akceptowania niejasnych sytuacji. Osoby, które nauczyły się radzić sobie w niezdrowych środowiskach będą też wybierały, przeważnie nieświadomie, pracę w niezdrowych organizacjach i będą cierpiały z tego powodu. Wypaleniu zawodowemu sprzyja też perfekcjonizm i dążenie do doskonałości w wykonywaniu zadań, stawianie sobie wysokich oczekiwań, gloryfikowanie trudu i identyfikacja ze wszystkimi przekonaniami o wartości poświęcania się oraz oczywiście przekonania o niskiej własnej wartości. Najbardziej niebezpieczną jest sytuacja, kiedy ktoś, kto ma takie predyspozycje trafia do organizacji, w której jest dobry grunt do tego, żeby one kwitły i pozwalały rozwinąć proces wypalania się.
5.
Organizacje pozarządowe i aktywność w ruchach społecznych jest na tyle specyficznym rodzajem pracy, że i wypalenie, które z takiej pracy wynika doczekało się osobnej nazwy w postaci wypalenia aktywistycznego. A specyfika ta polega na tym, że rola misji, idei i szlachetności jest w sferze organizacji społecznych szczególnie istotna, stanowi wręcz kręgosłup ich działalności i jest przeważnie głównym motywatorem i siłą napędową do pracy w takich miejscach. Pracy przeważnie niełatwej, bo ogromna część sektora pozarządowego to usługi społeczne, a więc praca z ludźmi. Drugim elementem niełatwym elementem sektora społecznego jest fakt, że z rozmaitych przyczyn, na których opisanie nie ma tu miejsca jest jego niestabilność i nieprzewidywalność, a tym samym niski poziom bezpieczeństwa. Wszystkie te trzy elementy – silna misyjność, praca z ludźmi i niestabilność – są czynnikami, stanowiącymi szczególnie dobry grunt do rozwoju procesów, prowadzących do wypalania się. To strona zagrożeń. A z drugiej strony czynniki te stanowią okazję do stwarzania dobrych środowisk pracy, dającej poczucie sensu i realny rozwój, co jest niezwykle atrakcyjną alternatywą dla pracy w korporacjach. Wyzwanie tworzenia zdrowych organizacji jest oczywiście w rękach liderów i zależy wprost od ich umiejętności tworzenia przyjaznych systemów organizacyjnych. Ale to już jest trochę inna historia.
6.
Są tacy, którzy mówią, że wypalenie zawodowe i pracoholizm nie istnieją, mając na myśli kryteria diagnostyczne, przyjęte międzynarodowo, na podstawie których dokonują diagnozy choćby psychiatrzy. I tutaj już można mieć wątpliwości, bowiem pracoholizm należałby do uzależnień czynnościowych, a te z kolei przewijają się w klasyfikacjach zaburzeń DSM i ICD, szczególnie w kontekście uzależnienia od hazardu. Tocząca się – zawsze burzliwie – dyskusja wokół kolejnych odsłoń międzynarodowych klasyfikacji zaburzeń i chorób, zapewne doprowadzi do rozszerzenia listy uzależnień, wystarczy bowiem popatrzeć na najmłodsze pokolenie nastolatków, żeby stwierdzić, jaką siłę ma przywiązanie do nowych technologii, a szczególnie gier komputerowych. Zresztą samo pojęcie pracoholizmu łączy się w skrajnej formie z krytycznymi konsekwencjami w postaci śmierci z przepracowania czyli Karoshi, zaobserwowanej w Japonii w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. Wygląda więc na to, że w pojęciu pracoholizmu jako uzależnienia coś jest na rzeczy.
Czym innym jednak jest potoczna nazwa, a czym innym rzetelna i profesjonalna diagnoza, z której wynika strategia leczenia. Wszak wielotygodniowy obniżony nastrój, permanentne kłopoty ze snem, długotrwałe pozostawanie w napięciu, czy częste przeżywanie trudnych emocji mogą mieć rozmaite podłoże. A tymczasem w świecie dr Googla – z którego diagnozami muszą walczyć lekarze, przyjmując pacjentów przychodzących z własnym pomysłem na leczenie – i pop-psychologii niezwykle łatwo dokonuje się autodiagnoz, tudzież udziela przyjacielskich rad w rodzaju „wyśpij się przez weekend i będzie dobrze”. Pojęcia, ważne dotąd i zastrzeżone dla psychologii i psychiatrii, przesiąkły do codzienności, wypaczyły się i są powszechnie używane w kontekstach bynajmniej nie-klinicznych. A na to trzeba jeszcze nałożyć erupcję zawodów, które choć w nazwie psychologii nie mają, to w istocie zajmują się pomocą psychologiczną.
I dlatego, co wydaje mi się najważniejsze, kiedy źle śpisz, często jesteś przemęczony i napięty, masz problemy z koncentracją, często przeżywasz trudne emocje, twoje zachowanie niepokoi bliskich, spada twoja motywacja a twój nastrój jest stale obniżony, to wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że czas z troską zająć się sobą.
7.
Jak konkretnie to zrobić? Po pierwsze, jeśli masz rozmaite predyspozycje do znajdywania się w niezdrowych organizacjach i dostosowywania się do panujących w nich warunków pracy – to rozumienie tego może być już ważnym krokiem do zmiany, na przykład do skorzystania z pomocy i podjęcia psychoterapii. Samo rozumienie, że jest się w kryzysie i nie dobrym dla siebie miejscu jest już pozytywnym momentem, często punktem zwrotnym w procesie lepszego radzenia sobie. Generalnie też sięganie po pomoc w kryzysach jest dobrych odruchem. Poza tym zdrowe jest dbanie o siebie, o swoje potrzeby, o zmniejszanie obciążeń, o ułatwianie sobie, o odpoczynek i o dobrą regenerację, o odreagowywanie trudnych emocji. Szczególnie w pracy z ludźmi. Warunkiem dobrego pomagania jest właśnie zadbanie o siebie w pierwszej kolejności, zgodnie z regułą nakładania w samolocie maseczki tlenowej najpierw sobie, a potem dziecku czy innej osobie zależnej.
Profilaktyka wypalenia zawodowego to, obok lepszego dbania o siebie, dodawanie sobie rozmaitych zasobów, które czynią pracę lżejszą. Może być to nabywanie nowych umiejętności w czasie szkoleń, superwizowanie swojej pracy lub korzystanie z procesów mentoringowych, omawianie swoich emocji w koleżeńskich grupach wsparcia lub podczas sesji z coachem, psychologiem czy terapeutą. A więc dbanie o budowanie dla siebie wsparcia wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.
Ważne jest również budowanie odporności. Przede wszystkim długofalowe budowanie odporności to kwestia właściwych, nawykowych zachowań w trzech obszarach, związanych z funkcjonowaniem organizmu: jedzenia, snu i ruchu. Każdy z tych obszarów jest kluczowy dla naszego zdrowia i odporności.
W kwestii jedzenia odsyłam do dziesiątek publikacji, które mówią o tym, jak dieta może wzmocnić naszą odporność, ale warto również podkreślić, że sama właściwa waga organizmu jest bardzo ważna dla dobrego funkcjonowania. A kwestia zachowań związanych z jedzeniem, a więc ile jemy, jak często jemy, co jemy, po co jemy, jak radzimy sobie z głodem i jak stawiamy granice przejedzeniu – to już czysta psychologia, która, posługując się bardzo konkretnymi jednostkami chorobowymi, sięga w psychopatologię. A zatem nie tylko co, ale również w jaki sposób jemy – ma kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia.
Sen jest kluczowy dla regeneracji organizmu, gotowości do podejmowania działań, skuteczności i efektywności, zarówno na poziomie poznawczym, tzn naszej zdolności myślenia, jak i sprawności naszego organizmu. Co więcej sen jest ściśle powiązany z konsekwencjami stresu, a to w taki sposób, że nie wysypiając się zwiększamy poziom hormonu stresu, kortyzolu, który bezpośrednio obniża odporność organizmu. I znowu warto zwrócić uwagę, że podejście do snu i zdolność jego prawidłowego zorganizowania sobie, a więc właściwej długości, w ciemności i ciszy, bo wtedy prawidłowo wydzielająca się melatonina dobrze wpływa na funkcjonowanie układu odpornościowego – to wszystko jest kwestią naszych przekonań na temat zdrowia, osobistej relacji ze swoim organizmem i nawyków.
I w końcu ostatni z wielkiej triady: ruch. Ruch wzmacnia układ odpornościowy. Regularne ćwiczenia zwiększają produkcję przeciwciał i obniżają poziom hormonów stresu, poprzez rozładowanie fizjologiczne skutków działania między innymi kortyzolu i adrenaliny, które wyzwalają się w naszym organizmie w sytuacji zagrożenia. I nie ma innych mądrych sposób, żeby się ich pozbyć jak ruch i sen, gdzie ruch jest znacznie bardziej efektywny. Ba, nawet pot jest dobry dla zdrowia i ma działanie immunologiczne i zwalczające patogeny. To co kluczowe, to aby wysiłek był regularny, powiedzmy 3 do 5 razy w tygodniu i umiarkowany (!), ponieważ intensywny wysiłek wzmaga ekspozycję na choroby.
Sam stres jest kluczowy dla budowania odporności, i to zarówno w wymiarze ilości przeżywania go, jak i umiejętności radzenia sobie z jego skutkami, o czym było powyżej. Nawet bowiem regularny i częsty ruch oraz dbałość o sen zawiodą nas, jeśli nasz styl życia, przekonania, podejmowane wyzwania i codzienne reakcje na nie – będą przynosiły chroniczny i długotrwały stres. Taki stres, codzienny i nieustający, jest bardzo poważnym zagrożeniem dla naszego zdrowia, zarówno fizycznego jak i psychicznego.
Wpływ stresu na odporność został dość dobrze przebadany, jak choćby podczas eksperymentu w Carnegie Mellon University, gdzie uczestnikom eksperymentu podawano wirusy grypy, wcześniej ustalając ich poziom stresu i czas jego trwania. Im bardziej i dłużej zestresowany był uczestnik eksperymentu, tym większe było ryzyko, że zakazi się wirusem i tym dłuższy był czas choroby.
A to z kolei prowadzi nas do jeszcze jednej refleksji o powiązaniu struktury osobowości z ekspozycją na choroby. Osoby, które wykazują wysoką reaktywność sercowo-naczyniową – szybciej i cześciej ulegają reakcjom stresowym, a wolno hamują pobudzenie.
Ale jest też druga strona tego medalu, która mówi nam o tym, że człowiek o dobrym samopoczuciu, pozytywnym i optymistycznym nastawieniu wzbudza w swoim organizmie większą mobilizację do zdrowienia. Po pierwsze nie obciąża swojego organizmu wydatkowaniem energii na walkę ze stresem i łagodzeniem skutków przeżywanych napięć, a po drugie, prawdopodobnie lepiej mobilizuje zasoby organizmu, które wzmacniają procesy leczenia. Nauka ma tu jeszcze lekcję do odrobienia, żeby wyjaśnić ten fenomen, ale wystarczy posłuchać lekarzy, szczególnie z oddziałów szpitalnych, gdzie leżą osoby przewlekle i poważnie chore, że nastawienie do zdrowienia i dalszego życia jest jednym z ważniejszych czynników powrotu do zdrowia. Tym samym możemy postawić tezę, że pozostawania w ogólnym dobrostanie życiowym sprzyja zdrowiu organizmu i jego odporności, może i wręcz jest jego kluczowym warunkiem.
Obok hormonów, które produkujemy, aby walczyć, są również hormony, które produkujemy aby odpoczywać. Należy do nich oksytocyna, która wydziela się, kiedy jesteśmy w bliskiej i bezpiecznej relacji, w trakcie dotyku fizycznego. To kolejna prawidłowość, że dobre relacje, poczucie bliskości i bezpieczeństwa, wzmacniają nasz organizm, koją go, a przede wszystkim zapewniają odczucie relaksu, spokoju i regeneracji, która jest niezbędna do zachowania prawidłowego balansu między wysiłkiem a odpoczynkiem.
To wszystko pokazuje, jak styl życia jest kluczowy dla naszej odporności i zdrowia. Nic dziwnego, że w ostatnich latach rosną w siłę takie obszary nauki jak medycyna stylu życia, która rozumie przewagę profilaktyki nad leczeniem skutków nieprawidłowych zachowań i towarzyszące jej nurty rozwojowe, jak choćby coaching, będący prozdrowotnym i prorozwojowym odgałęzieniem psychoterapii i stanowiący wartościową ofertę dla ludzi dobrze sobie radzących w życiu, którzy chcą zwiększyć jakość tego życia.
Psychologia praktyczna ma tu zatem znaczenie kolosalne. Począwszy od uczenia nas samoobserwacji, aby rozumieć, co się dzieje z naszym organizmem i z naszym życiem, w jakich momentach ulegamy przeciążeniu, kiedy wchodzimy w kryzysy i które okresy są niebezpieczne z uwagi na pogarszające się funkcjonowanie – poprzez prowadzenie przez zmianę i uczenie się nowych, korzystniejszych i zdrowszych zachowań, aż po utrwalanie nawyków zdrowego stylu życia.
Zbierzmy to wszystko – oto 7 zaleceń jak budować odporność:
-> Jedz tak, żeby jedzenie wspierało twoje ciało w byciu zdrowym.
-> Śpij tak żeby się regenerować.
-> Ruszaj się – nie wyczynowo i maniakalnie, ale w sposób dostosowany do swoich potrzeb i możliwości, który zapewni ci energię, witalność i dobre samopoczucie.
-> Dbaj o swoje dobre samopoczucie, szanuj swoje granice, opiekuj się sobą.
-> Zapewnij sobie bliskie i wspierające relacje.
-> Obserwuj swój organizm, swoje emocje, swoje życie – reaguj kiedy dostajesz sygnały, że przeciążasz się, zmieniaj swoje zachowania i dostosowuj swoje życiowe strategie do swoich możliwości.
-> Jeśli, któryś z powyższych punktów sprawia ci trudność – sięgnij po pomoc. Eksperci od jedzenia, snu, ruchu i psychologii są dziś na wyciągnięcie ręki, a korzystanie z nich nie jest wydatkiem luksusowym. Natomiast umiejętność korzystania z pomocy jest ważnym elementem zdrowia.
No i uczmy się pracować zdrowo. Zdrowa praca to równowaga w dawaniu i braniu, jasne granice, jasna odpowiedzialność, jasne zakresy pracy, zadań, odpowiedzialności, jasna komunikacja, system wsparcia.
8.
W ostatnich latach temat zdrowia psychicznego stał się jednym z najważniejszych w obszarze zarządzania i organizacji. Bez wątpienia wpływ miał na to czas pandemii, który zmienił wiele w dotychczasowym myśleniu o organizacji pracy, począwszy od jakie to naprawdę doświadczenie i koszt długotrwale pracować z domu, a spotkania odbywać wyłącznie w formie online. Od lat zresztą rozmaite badania pokazują, że Polacy są jednymi z najbardziej zestresowanych pracowników w Europie, wydaje się, że kryzys pandemiczny i jego skutki pozwoliły naprawdę dostrzec to osobom zarządzającym. Tym samym temat wypalenia zawodowego również stał się w ostatnim czasie niezwykle ważny, co widać po ilości publikacji, webinarów i szkoleń z zakresu przeciwdziałania mu. Pewną nowością jest tu również włączenie osób zaangażowanych w działalność społeczną i dostrzeżenie, że praca w tym sektorze również, a może nawet szczególnie, narażona jest na dużo negatywnych skutków, co znalazło swój wyraz w określeniu wypalenie aktywistyczne. Odpowiedzią organizacji na ten problem jest nie tylko specjalistyczna edukacja, ale także coraz częstsze finansowanie pomocy psychologicznej, a także trend zmiany work life balance na work life blending, czyli stylu życia, w którym praca ma charakter zadaniowy i przeplata się z czynnościami pozazawodowymi w sposób najlepiej dostosowany do pracownika. Wydaje się, że w tym trendzie świat korporacji podążą za światem ludzi organizacji pozarządowych, którzy w ten sposób pracują już od dawna.
Temat wypalenia zawodowego jest jednym z powodów, dla których warto wziąć udział w warsztacie zdrowych organizacji.